Folia wciąż mocno trzyma
11 kwi 2008 | opublikował dm | Kategoria: Tendencje
Co kilka tygodni przez ekrany telewizorów przewijają się relacje z akcji prowadzonych przez organizacje, które postawiły sobie za cel wyeliminowanie foliowych torebek na zakupy i zastąpienie ich torbami wielokrotnego użytku. Większość społeczeństwa patrzy na te propozycje z aprobatą.
Przed kamerami chętnie mówimy o zgubnych skutkach zaśmiecania środowiska naturalnego i potwierdzamy, że rosnąca góra foliowych śmieci nie przynosi niczego dobrego. Ale gdy kamery i mikrofony są wyłączone, chętnie sięgamy po „foliówki”.
Zmiany idą opornie
Swoje trzy grosze do akcji ratowania środowiska naturalnego próbują dorzucić samorządy. Co jakiś czas, co bardziej aktywni radni zgłaszają postulaty postawienia tamy foliowym torebkom. Działaniom tym jednak daleko do sukcesu. Gdy łódzka Rada Miejska wprowadziła zakaz używania w mieście foliowych torebek, przepis ten uchylił wojewoda łódzki. Podstawą decyzji były zapisy konstytucji. Osoby i organizacje promujące ostateczne zerwanie z folią na zakupach – tak, jak zrobiło to już kilka państw na świecie – liczą, że uda się tego dokonać na drodze prawnej. W niektórych środowiskach zbierane są nawet podpisy pod obywatelską inicjatywą ustawodawczą. Oficjalnie takie propozycje zyskują aprobatę władz. Ale „na dole” rzeczywistość nie jest już tak kolorowa.
Łódzka propozycja zamierzała dać przyzwolenie na pakowanie w foliowe torebki jedynie towarów sypkich lub owoców. Gdyby właściciele sklepów pozwalali na pakowanie w nie innych towarów, grozić im miała kara pieniężna. Wprowadzenie w życie takich przepisów nie powiodło się. Jak zatem wygląda dzisiaj prawdziwy, a nie wyidealizowany obraz zakupów przeciętnego Polaka?
Torebka na rolkę papieru
– Na pewno nie tak, jak życzyliby sobie tego zwolennicy upowszechnienia toreb wielokrotnego użytku. Już nieraz było tak, że ktoś kupuje rolkę papieru toaletowego i nie chce odejść od okienka bez foliowej „zrywki”. Nawet wtedy, gdy ma dwa kroki do domu – mówi Jadwiga Tusińska, prowadząca kiosk w Radomiu. – Dlatego wydaje mi się, że u nas jeszcze sporo wody upłynie, zanim klienci na dobre odwrócą się od foliowych torebek. Bo tak już jest: mówimy, że rozumiemy zagrożenia, jakie niesie zaśmiecanie środowiska, ale gdy trzeba temu środowisku ulżyć, wtedy zapał gaśnie.
Rozniecić próbują go organizacje inicjujące różnego rodzaju akcje i happeningi. Podczas takich spotkań rozdawane są zazwyczaj torebki wielokrotnego użytku, imprezy mają zapewnioną oprawę muzyczną i wydaje się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ale wszystko kończy się wraz z ostatnią torbą trafiającą do ręki uśmiechniętego klienta. Bo ci, dla których gratisów zabrakło, rzadko decydują się na wysupłanie 6 złotych na zakup takiej torby.
Sposobem na zmianę nawyków klientów mają być też apele kierowane do właścicieli sklepów. Działacze organizacji proekologicznych i niektórzy samorządowcy liczą, że dzięki właściwej promocji sklepy ograniczą wydawanie torebek foliowych.
– Tak, ja ograniczam. Ale czasami wydaje mi się, że jestem jedynym w mieście, który walczy z „foliówkami”. Każdemu klientowi, który nalega na zapakowanie towaru w torebkę foliową, powtarzam, że daję mu ją z ciężkim sercem. I proszę, żeby z tą samą torebką przyszedł drugi raz na zakupy – opowiada o problemie z folią Wiesław Chmura z Nowego Miasta. – I muszę powiedzieć, że powoli, ale zaczyna to przynosić pożądane efekty. Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że przybywa klientów, którzy używają toreb z trwałego materiału.
Tworzywa sztuczne, o których śmiało można powiedzieć, że przez ostatnie kilkadziesiąt lat zrewolucjonizowały nasze życie – prawdopodobnie nie znikną szybko z naszego otoczenia. O to, aby torebki foliowe jak najdłużej towarzyszyły nam na zakupach na pewno dbać będą ich producenci. I trudno się temu dziwić. W końcu nie do pogardzenia jest zysk, jak można osiągnąć ze sprzedaży około miliarda „zrywek” rocznie.
Ale producenci nie zamierzają z założonymi rękami tkwić na obranych pozycjach. Orężem w ich ręku jest twierdzenie, że torebki foliowe nie są aż tak szkodliwe dla środowiska. Zawiązana w tym celu „Koalicja na rzecz opakowań ekologicznych” chce do swoich argumentów przekonać jak największą grupę klientów – a decydentom uświadomić, że folia to także doskonały surowiec wtórny.
W sieci toreb i torebek
Swoje zdanie na temat folii przy sklepowej kasie ma też część sieci handlowych. Niektóre dają swoim klientom możliwość skorzystania z toreb wielokrotnego użytku. Supermarkety Intermarche i Bricomarche umożliwiają przychodzącym po sprawunki kupienie trwałych toreb, w które można zapakować towar o wadze 25 kilogramów. W sieci sklepów Piotr i Paweł testowane są bezpłatne torby papierowe o wytrzymałości 10 kilogramów. Gdy ktoś potrzebuje mocniejszej – może również taką kupić przy kasie.
Swoje proekologiczne oblicze pokazują także inni. Należy do nich sieć Tesco, która foliowe jednorazówki zastąpiła torbami wykonanymi z tworzywa szybciej ulegającego rozkładowi – tak zwanego degradowalnego. Ich producenci twierdzą, że pod wpływem słońca, czy innych czynników atmosferycznych taka torebka nie przytrzyma w środowisku dłużej niż dwa lata. Ciekawym pomysłem realizowanym w Tesco jest także „Torba na całe życie” – wykonana z juty. Płaci się za nią 6,99 złotego, ale gdy torba ulegnie zniszczeniu, można każdorazowo wymieniać ją na następną za darmo.
Ekologiczna bomba
Gdy sięgamy przy kasie po dwie, trzy foliowe torebki, zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę ze skali, jaką – gdy weźmiemy pod uwagę cały świat – ma ten gest. Fachowcy przypominają, że cienka torebka foliowa rozkłada się w środowisku około 100 lat, a grubsza – nawet 400. Gdy pomnożymy to przez miliard torebek w Polsce i około 500 bilionów na całym świecie, okaże się, że każdego dnia każdy z nas dokłada swoją maleńką cząstkę do budowy wielkiej bomby ekologicznej.
Niektóre państwa próbują ją rozbroić. Tak zrobiły między innymi Australia, Bangladesz czy Republika Południowej Afryki, gdzie za stosowanie w sklepach foliowych torebek grozi nawet 10 lat więzienia. O rozwiązaniach myśli też coraz więcej państw Unii Europejskiej, chociaż tam świadomość klientów próbuje się zmieniać nie tak restrykcyjnymi metodami. Należą do nich między innymi programy lojalnościowe, pozwalające uzyskać rabaty i inne wymierne korzyści.
Prawda leży pośrodku
Ci, co są za i ci, co przeciw mają swoje argumenty i twardo przy nich obstają. Szansy na ostateczną wygraną w foliowej wojnie nie mają w najbliższym czasie prawdopodobnie ani jedni, ani drudzy. Ale każdy będzie musiał nieco ustąpić pola. Bo chyba nikt nie uwierzy, że da się szybko wyeliminować z rynku wygodne i poręczne „zrywki”. Ale z drugiej strony warto czasami zastanowić się nad skutkami, jakie dla środowiska powoduje rzucona torebka. I zamiast wprowadzać grożące ostrymi restrykcjami kary lepiej przekonywać klientów, że torba z trwałego materiału jest „trendy”
Katarzyna Połczyńska