Przypalanie po nowemu
6 maj 2008 | opublikował dm | Kategoria: Artykuły przemysłowe i spożywcze, Tendencje
Zapalniczki całkowicie bezpieczne dla dzieci – tylko takie można w tej chwili sprzedawać. Muszą spełniać normy określone przez Komisję Europejską. Inaczej sprzedawcy grozi kara nawet do 100 tysięcy złotych!
Według statystyk co roku w krajach Unii Europejskiej 30-40 osób ginie w pożarach, spowodowanych przez dzieci bawiące się zapalniczkami. Prowadzono też badania z udziałem maluchów w wieku od 3 do 5 lat, nie mających wcześniej styczności z zapalniczkami. Okazało się, że 10 procent dzieci bez problemu je uruchamia.
Dlatego we wszystkich krajach Unii Europejskiej obowiązują przepisy, zgodnie z którymi wprowadzane do obrotu zapalniczki muszą mieć odpowiednie zabezpieczenia, trudne do pokonania przez dzieci. Podobne rozwiązania prawne obowiązują zresztą także w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii.
W Polsce termin możliwości handlowania starymi zapalniczkami minął w marcu 2008 r. Teraz w sprzedaży są już tylko nowe.
Najpierw odbezpieczyć
Jak wygląda zapalniczka z zabezpieczeniami? Przede wszystkim musi spełniać podstawowy warunek: dziecko nie może w łatwy sposób jej uruchomić. Zabezpieczenia mogą być różnego rodzaju. Pierwsze to zapadka patentowa. Uniemożliwia „odpalenie” zapalniczki jednym ruchem, najpierw trzeba ją jakby „odbezpieczyć”. Drugi sposób to specjalna blaszka, ograniczająca dostęp do kółka iskrowego. Potrzeba nieco większej siły, aby ją pokonać, rączka dziecka sobie z tym nie poradzi.
Czy takie blaszki i zapadki nie będą nam przeszkadzać w używaniu zapalniczki? Producenci zapewniają, że zabezpieczenia mają naprawdę znikomy wpływ na komfort używania tego typu przedmiotów.
Z rynku mają zniknąć też zapalniczki-gadżety. To takie, które mają kształt postaci z kreskówek, zwierząt, telefonów, samochodów, broni palnej, potraw czy napojów, są wyposażone w migające światełka itp. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak zabawki, a przez to są atrakcyjne dla dzieci. Natomiast zapalniczki zadrukowane lub ozdobione znakami firmowymi, etykietami termokurczliwymi czy kalkomanią nie są uznawane za gadżety i można nimi handlować.
Kary mogą być surowe
Polscy handlowcy na przystosowanie się do nowych przepisów mieli blisko rok. Tyle bowiem trwał okres przejściowy, kiedy można było handlować równocześnie i „starymi” i „nowymi” zapalniczkami. Ten czas skończył się 10 marca.
Teraz, jeśli jakiś przedsiębiorca wprowadzi na rynek produkty starego typu, nie przestrzegające obowiązujących norm, powinien spodziewać się kary. I to dotkliwej, bo – jak przestrzega Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta – może ona wynosić nawet do 100 tysięcy złotych. Kontrole zapowiada także Inspekcja Handlowa.
Trzeba jednak podkreślić, że przepisy dotyczą wyłącznie zapalniczek służących do zapalania papierosów, fajek czy cygar. Do tej grupy nie zaliczają się natomiast zapalniczki tzw. użytkowe, czyli te, którymi rozpalamy grill lub kominek. Nowym unormowaniom nie podlegają też zapalniczki luksusowe, które mają dwuletnią gwarancję i które można naprawiać (lub wymieniać ich części) w specjalnych punktach serwisowych.
Klienci się przyzwyczaili
Sprzedawcy zapewniają, że starych zapalniczek nie ma już w ich zapasach. – Od dłuższego czasu dostajemy tylko te z zabezpieczeniami – mówi Zbigniew Czaja, który prowadzi kiosk w Gdańsku. – Gdy było już wiadomo, że stare modele muszą przejść do historii, wyprzedawało się je w promocyjnych cenach.
Podobno przejście na europejskie standardy odbyło się raczej bezstresowo.
– Owszem, muszę przyznać, że nie wszyscy klienci są zadowoleni. Niektórzy pytają o stare modele, denerwują się, że z tych nowych trudniej wykrzesać ogień. Ale generalnie nikt specjalnie się nad tym nie rozczula. Ludzie się przyzwyczaili – dodaje Zbigniew Czaja.
Czy faktycznie nowe zapalniczki są trudniejsze w obsłudze?
– Może panie mają więcej problemów, bo potrzeba większej siły, aby zapalniczkę uruchomić. A kobiety, wiadomo, z natury są subtelniejsze – uśmiecha się nasz rozmówca. A w razie kłopotów zawsze można przecież poprosić pana sprzedawcę o szybki kurs obsługi zapalniczki.
Maja Kotulska