Za podróbki do więzienia
4 mar 2008 | opublikował dm | Kategoria: Prawo, Problemy rynkuKuszą kupujących atrakcyjną ceną, znacznie niższą od oryginału. Mają nawet metki z nazwami znanych firm. Wyglądają prawie jak markowe. Ale „prawie” robi wielką różnicę. I pamiętać powinni o tym zwłaszcza sprzedawcy, którzy za handel podróbkami mogą trafić za kratki.
Giełda samochodowa w Słomczynie niedaleko Grójca. 18-latek z Radomia próbował tu sprzedać podrobione kosmetyki znanych światowych firm. Miał przy sobie towar wart około tysiąc złotych. Ta sama giełda – inny mężczyzna sprzedawał podrobione elektronarzędzia znanego producenta. Mieszkaniec Radomia, którego policjanci skontrolowali kiedyś na miejskim targowisku, miał podróbki odzieży markowych firm o wartości około 27 tysięcy złotych. Bluzy, koszule, kurtki. Dwa lata temu w mieszkaniu pewnego kielczanina znaleziono mini-hurtownię pełną przeróżnych towarów: perfum, butów, ubrań, zegarków, torebek. Wszystko rzekomo takich słynnych firm, jak Gucci, Chanel, Prada. Nic, tylko kupować. A cena oczywiście niższa niż w firmowym sklepie. Torebka, niby od Gucciego, kosztowała zaledwie 250 złotych, podczas gdy w oryginale jej cena może sięgać nawet kilku tysięcy złotych. Tyle że żaden z około 300 produktów, znalezionych w tym mieszkaniu, oryginalny nie był. Według policji kielczanin przywoził te rzeczy z Turcji i sprzedawał na aukcjach internetowych albo wśród swoich znajomych.
– Właśnie Turcja i Bułgaria to kraje, z których najczęściej przywożone są podróbki markowej odzieży – mówi Tomasz Kaczmarczyk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach. – Zwykle znajdujemy je na bazarach, u osób, które mają tam swoje stoiska. Kuszą klientów ceną znacznie niższą niż zapłacić trzeba za oryginał. W sklepach takie sytuacje zdarzają się rzadko, ich właściciele bardziej się pilnują.
Ale czasami się zdarzają. W jednym ze sklepów w Jędrzejowie w województwie świętokrzyskim policjanci znaleźli sportowe bluzy, dresy, spodenki – wszystko z podrobionymi metkami znanych marek. Właściciel sklepu twierdził, że zaopatrywał się w towar na bazarze. Nie wyszedł na tym zbyt dobrze.
– Buty, sportowe ubrania, dresy, bluzy to najczęściej podrabiane rzeczy – wylicza Tomasz Kaczmarczyk. No ale nie tylko. W obiegu nie brak także choćby… podrabianej wódki. Na butelce niby jest etykietka znanej firmy, ale w środku już nie wiadomo co. Ci, którzy chcą zbić majątek na podrabianych towarach, potrafią wyczuwać koniunkturę i podążają za modą. Gdy sławny stał się Robert Kubica, w sprzedaży pojawiły się natychmiast koszulki – podróbki, sygnowane logo zespołu w którym jeździł.
Więzienie za jedną bluzeczkę
Sprzedaż nawet jednej sztuki produktu z podrobionym znakiem towarowym może zakończyć się sprawą karną. Umożliwiają to nowe przepisy „Prawa własności przemysłowej”. Zmieniona ustawa ostatecznie rozstrzyga wszelkie wątpliwości w tym zakresie.
Dotychczas karanie handlujących podróbkami osób było utrudnione przez niejasne sformułowanie przepisu, który jako zabronione zachowania wymieniał jedynie wprowadzenie do obrotu podrobionych towarów. Handlarze, a często nawet hurtownicy, broniąc się, tłumaczyli, że nie wprowadzają do obrotu podróbek, lecz jedynie nimi obracają, czego nie zabraniał wcześniej obowiązujący przepis. Co oznacza, że handlowanie podrobionymi towarami uznawano czasami za dopuszczalne. Stanowisko takie podzielił nawet kilkakrotnie Sąd Najwyższy.
Nowelizacja „Prawa własności przemysłowej” zmieniła tę sytuację. Zdecydowanie rozszerzyła zakres karalności za naruszenie znaków towarowych. Od września ubiegłego roku takiej samej karze podlega ten, kto podrobione towary wprowadza do obrotu oraz ten, kto nimi następnie handluje. Więc kupcy powinni uważać. Nawet za sprzedaż jednej pary podrobionych butów czy jednej butelki podrobionej wódki może grozić kara grzywny, ograniczenia wolności, a w skrajnych przypadkach pozbawienia wolności do dwóch lat.
Według prawników, nowe przepisy „Prawa własności przemysłowej” są dużo lepsze od poprzednich i znacznie utrudnią funkcjonowanie rynku podrobionych towarów.
Magdalena Tutaj